Po porannym zwiedzaniu w Gamzigradzie ruin pałacu cesarza rzymskiego wyruszyliśmy na południe. Ostatnim przystankiem w Serbii, jeszcze przed wjazdem do Kosowa, miała być ciekawa formacja skalna o nazwie Đavolja Varoš. W tłumaczeniu na polski znaczy ona ni mniej, ni więcej tylko „Miasto Diabła.”
Od roku 2002 to niezwykłe miejsce jest wpisane na „Listę informacyjną” UNESCO – co znaczy, że może za jakiś czas będzie jednym z kolejnych obiektów UNESCO w Serbii.
Dojazd i informacje
Dojazd do skał jest oznaczony. Mimo to można się pogubić, więc tutaj na wszelki wypadek udostępniamy mapę z lokalizacją parkingu. Parking jest darmowy, ale komercja zaczyna pomału wkradać się w te rejony i dookoła niego zaczynają wyrastać stragany z magnesami, lokalnym miodem i tego typu wyrobami.
Okazuje się, że wejście do skał jest płatne 350RSD (około 12.5zł) od osoby. Od biletera dowiadujemy się, że trasa do skał i z powrotem powinna zająć nam około półtorej godziny. Jest ładna pogoda, nam się nie spieszy, więc decydujemy się na spacer.
Atrakcje na szlaku
Z początku myśleliśmy, że jedziemy zobaczyć skały i nic więcej, jednak na trasie do głównej atrakcji natrafiamy na kilka rzeczy, o których na pewno warto wspomnieć. Za kasą znajduje się restauracja z galerią – zastanawiamy się, czy zarządcy terenu zakładają, że do restauracji trzeba też mieć bilet? No ale nie decydujemy się tego sprawdzić i idziemy dalej.
Już po niedługim czasie docieramy do dziur w skałach, które okazują się pozostałościami po średniowiecznych kopalniach rudy żelaza. Pomarańczowy kolor skał wręcz wskazuje, że już dawniej odkryto istniejące tu minerały.
Kawałek dalej znajdujemy ciekawą „Czerwoną Studnię”. To źródło, z którego wypływa naprawdę rdzawo-czerwona woda. Jej kolor wynika z występującej tutaj rudy żelaza. Baliśmy się spróbować jak smakuje, ale powąchanie wody nas w tym utwierdziło. Samo miejsce, ze względu na intensywność kolorów, wygląda bajecznie
Za źródełkiem szlak się rozdwaja, tworząc pętle. Idziemy w lewo, bo to krótsza droga do jednego z tarasów widokowych. Schody i podesty zbudowano, aby ułatwić podejście bliżej i podziwianie tych formacji skalnych. Z obu tarasów widać je naprawdę dobrze – co możecie zobaczyć na panoramach we wpisie. Na szczęście przez późną godzinę praktycznie nie ma już turystów, nie licząc jednego pana z dronem.
Pomiędzy jednym a drugim podestem jest też droga prowadząca do „Diabelskiej Wody”. To drugie źródło, z którego wydobywa się woda o wyjątkowo kwaśnym pH (1.5) oraz zawartości minerałów wielokrotnie przekraczającej ich stężenie w wodzie pitnej.
Ostatnim punktem do postoju jest „crkva sv. Petka” – czyli mały kościółek, który słynie z „bandażowych drzew”. Według tradycji wierni przychodzący tutaj z jakimś problemem, czy chorobą, zawiązują na drzewach chusteczkę w danej intencji. Po siedmiu dniach chustki są zbierane i zakopywane, co ma oznaczać, że choroba czy cierpienie pozostaje w „Diabelskim Mieście”.
Legendy o miejscu
Z formami skalnymi Đavolja Varoš wiążą się dwie legendy. Jedna z nich mówi o diable, który usiłował doprowadzić do ślubu brata z siostrą. Bóg nie mógł na to pozwolić i zamienił orszak weselny w skały, aby nie dopuścić do grzechu.
Druga z legend jest związana ze wspomnianą wyżej cerkwią. Podobno skały przedstawiają diabły, które wcześniej ludzie nosili na plecach, jako swoje cierpienie. Przynosząc je w to miejsce, jako brzemię, diabeł zamieniał się w kamień i zostawał tu na zawsze.
Obie legendy są ciekawe, ale trzeba rozwiać trochę wątpliwości, skąd takie skały się tu wzięły 😉
Trochę geologii – czym są te formacje skalne?
Đavolja Varoš liczy 202 słupy skalne, o wysokości od 2 do 15 metrów i szerokości od 0.5 do 3 metrów. Nie wzięły się one znikąd. Każdy z nich ma charakterystyczną kamienną „czapkę” – i to między innymi ona jest kluczem do rozwiązania ich tajemnicy.
Wspomniana ciemna skała to wulkaniczny andezyt. Powstawanie stożków to typowy proces erozji wodnej. Deszcz padający z góry uderza w odporny na wodę andezyt, a wypłukuje znajdującą się poniżej miększą skałę. Duże nachylenie terenu dodatkowo przyspiesza ten proces, niejako „wydłużając” skalne kominy.
Takie formacje skalne tworzą się dziesiątkami lat i są unikalne w skali całego świata. Nazywają się często bajecznymi kominami albo hoodoo. Oprócz tych w Serbii znane są między innymi te z Kapadocji (Turcja) czy Bryce Canyon (USA).